Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/110

Ta strona została skorygowana.
Zosia.

Doktór przepisał lekarstwo, więc trzeba wam pieniędzy.

Antoś.

A bogać nie!

Józiek.

Ja rzekłem do Antka: chodźmy, może co uzbieramy.

Antoś.

Jest ci tam troszkę, ale mało. (pokazuje pieniądze).

Mania.

Biedni chłopcy, serce się kraje, patrząc na ich nędzę.

Kazia.

Nieszczęśliwe dzieci!

Mania (do Kazi).

Ach, moja droga, ja nic nie mam... Daj im kilkanaście kopiejek. Zwrócę ci chętnie w przyszłym miesiącu.

Kazia (szeptem).

I ja wszystko wydałam. Boże, co za nieszczęście!

Mania.

Nieszczęście — słusznie mówisz, bo ci co mają, nie dopomogą biedakom. Ten marny kawałek koron-