Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/138

Ta strona została skorygowana.

siąc — od jutra zacząwszy. Ale obecnie czasu nie ma. Idź-że! idź — (popycha Amelkę).

Amelka.

Bo gdybyś mogła mnie przekonać, że jednocześnie stanę się rozumną, nabiorę chęci do poważniejszego czytania — przestanę być trzpiotem... (składa ręce). Mama tego tak pragnie.

Zosia.

Wszystko przyjdzie niebawem — daję ci słowo. Sama się przekonasz. (n. s.). Ta dziewczyna nabrała w Warszawie cudacznych poglądów... ani trochę jej nie rozumiem. (głośno). Co? jeszcze tu stoisz?

(Amelka wychodzi).




SCENA IX.
Zosia (sama).


Dzięki Bogu! kamień spadł mi z serca. (słychać ruch za sceną). Gdyby została jeszcze chwilę — byłoby za późno... Koniuś! Gutek! (śmieje się) wyborna!




SCENA X.
Zosia, Konrad, Gustaw i Felek.
Konrad i Gustaw kłaniają się z przesadąFelek wchodzi za nimi, niosąc wędkę i mówi płaczliwym tonem.
Felek.

Jak mamę kocham, nic mi się dziś nie wiedzie. Najprzód polowanie...