Ta strona została skorygowana.
Zosia.
Nie przeszkadzaj, moja droga — pozwól niech pan Gustaw mówi.
Konrad (n. s.).
Pewno znowu jakie kłamstwo.
Gustaw.
Bo ja nawet umyślnie przyjechałem...
Konrad (n. s.).
Ach, jak kłamie! przed wyjazdem powiedział: ruszmy się gdziekolwiek, bo umieram z nudów, a potem stukał w palce, które sąsiedztwo wybrać.
Gustaw (chodząc po pokoju).
Tak — umyślnie — bo hrabina matka zaprosiła mnie na dziś do loży — tacy mają abonament!... odpowiedziałem drogą telegraficzną, że muszę załatwić sprawy bardzo pilne.
Amelka (z żalem).
I nic pan nie mówi! Straciliśmy tyle czasu.
Konrad (n. s.).
Jednak to wygląda niezgorzej... Gdzie on wyłowił tych Światowidów? prawdziwe perły! nic podobnego nie przyszłoby mi na myśl, a on tak... na poczekaniu... (głośno). Mówże Gustawie. (n. s.). Już da-