Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/156

Ta strona została skorygowana.
Felek (z żalem).

A wszystkie potruli! (kryje twarz w dłoniach).

(Wszyscy biegają po scenie i potrącają się).
Gustaw (zatrzymuje się).

Należy jednak radzić.

Konrad.

I cóż poradzimy?

Gustaw (cicho do Konrada).

Zemknąć do domu.

Konrad (t. s.).

Nie śmiałbym w obec niebezpieczeństwa, jakie grozi tym biedakom.

Gustaw (t. s.).

A gdyby w tym czasie byli sami?

Konrad.

Prawda — czekajmy jednak, (z ironią) prowodyrze!

Gustaw (wychodzi na środek sceny).

Tak — nie ma innej rady, musimy się bronić!

Zosia.

Ach, panie Gustawie — jaką bronią?