Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/177

Ta strona została skorygowana.
Rózia (całując rękę matki).

Idźcie, matusiu, z Bogiem, a i ty, Józefka, niech cię Bóg prowadzi.

(Walentowa i Józefka wychodzą).




SCENA II.
Rózia (sama).

(Zbliża się do kołyski i porusza nią, obcierając oczy fartuchem). Tatulu mój złocisty, kiedyż cię obaczymy!..

(Wchodzi Walentowa).




SCENA III.
Walentowa i Rózia.
Walentowa.

Byłabym na śmierć zapomniała! Sołtys mówił wczoraj, że cygani się włóczą. Zamknij drzwi na zaszczypkę, a nie otwieraj, choćby cudeńka opowiadali. Zawdy coś sprzątną... Chociaż w chałupie nie ma wielkich rzeczy, toć i każdego garnulątka szkoda. Zamknij się, Rozyna, słyszysz?

Rózia.

Zamknę, matulu.

Walentowa.

No już idę, bywaj zdrowa.