Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/199

Ta strona została skorygowana.
Rózia (w zachwycie).

Boże!

Cierpliwa (do Rózi).

Ty zazdrościsz możnym chleba,
Nie wiesz — że najmilszym chleb,
Który pracą zdobyć trzeba.
Wśród rodzinnych gleb.

Wytrwała.

Nie wiesz, ile wzdycha ludzi
Do lepianki, byle własnej,
Gdy ich ranek szary zbudzi.
Na barłogu, w izbie ciasnej,
Wśród wilgotnych ścian.

Słoneczna (prowadzi Rózię do okna i mówi z zapałem).

Patrz — tam złoty łan
Niezadługo w słońca fali
Pełnym blaskiem się zapali,
A kobierce łąk zielone
Długim pasem się ułożą...
(po chwili)   W którąkolwiek spojrzysz stronę,
Wszędzie ujrzysz wielkość Bożą,
Zewsząd na cię patrzy Bóg.

Rózia (olśniona).

Ach! (zasłania oczy).

Cierpliwa.

I na pola kłosem drżące,
Na wieśniaczej chaty próg
Zsyła hojnie łask tysiące.