O, mój kochany!
Fe! bądź-że mężczyzną! (Alfredek usuwa się).
To ciężar, chciej mi wierzyć. We dwóch łatwo damy sobie radę... potrzebna nam ta kula u nogi?
Widzisz, Franiu — żyliśmy z sobą jak bracia, od najmłodszych lat... On się przywiązał, dobry chłopaczysko...
Co mi tam!... Ale pamiętaj, że ostrzegałem. (głośno). Powiedz jednak, czy twój przyjaciel od miotły wie o naszych zamiarach, czy też umiałeś trzymać język za zębami.
Właśnie ci opowiem, jak to było... Rano, gdy wyszedłem z domu, niby do szkoły, wpadam tutaj — Marcin z tobołkiem podążał na kolej — spotkałem go w sieni... „Ach, Marcinku kochany, mówię, tak mi potrzebny młotek, zaraz go oddam”. — Choćby panicz nie wiem jak potrzebował, nie wrócę do izby, odrzekł starowina. Ale niech panicz sam pójdzie i weźmie; na frontowych schodach klucz leży pod dywanem — trzeci stopień czwartego piętra...