Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/235

Ta strona została skorygowana.

sobie krzywdy zrobić nie dałam, ale nudno, aż strach... (po chwili). Kiedy uciekł, niech go tam!... gdyby miał rozum i dobre serce nie rzucałby rodziców.

Paluszewski (n. s.).

Znowu jakiś uciekł... Skaranie Boskie! (głośno). Słusznie panna mówi.

Agata (do Niuni, która płacze ciągle).

No, — nie drzej się — idziemy. Do widzenia, panie majstrze.

Paluszewski (do Knapka).

A gdzież to wasza baba się zapodziała?

Agata (n. s.).

Baba? to dopiero!... (po chwili). Kobiety babami nazywa! (z gniewem) mądrala! (wychodzi oburzona, zabrawszy dzieci).

Knapek.

Po grzeczności, odprowadzimy pannę.

(Wychodzi, zapaliwszy kawałek świecy, Paluszewski za nim).




SCENA VIII.
Adaś i Alfredek.
Adaś (wybiega żywo na środek sceny).

No, teraz w nogi! byle prędzej.