Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/238

Ta strona została skorygowana.
Franio.

Wzięliśmy ztąd worek i złożyliśmy w niego nasze książki.

Knapek (przygląda się).

Mój worek! mój rodzony! otóż to zostawiać drzwi otwarte. Sprawię ja babie!

Franio.

Zapłaciliśmy czterdzieści groszy.

Knapek.

Zapłacili? proszę! tylko nikt pieniędzy nie widział.

Franio (wskazuje pod stół).

Tam są.

Paluszewski (podnosi monetę i karteczkę).

Tak jest pieniądz i kawałek papieru. (nakłada okulary i czyta powoli). Na tem miejscu leżał worek — płacę za niego.

Knapek.

Ten pan prawdę mówi.

Stróż (puszcza Frania).

A czemuż uciekał?

Paluszewski.

Gdzie koledzy? bo może i mnie przyda się to wiedzieć.