Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.
Michalinka.

Co tu robić? (załamując ręce).

Jadzia.

Ja zaraz biegnę do panny Emilii.

Julcia (z żalem).

Cóż ona poradzi? zmartwi się — nic więcej.

Stasia.

Nie chodźcie, oj, nie chodźcie...

Michalinka.

Owszem — trzeba iść. Panna Emilia weźmie ją co żywo do doktora, bo przecież doktór jest konieczny. (Jadzia wybiega).

Julcia.

Popsuła nam zabawę! Ona zawsze taka.

Kazia (do Julci, seryo).

Bardzo się dziwię... Nie przypuszczałam, że jesteś tak samolubna, (po chwili z radością) Już wiem, już wiem! ja zaraz cię wyratuję, biedna Stasiu. (Panienki patrzą zdziwione).

Stasia.

Umieram! (przechyla głowę) umieram!

Kazia (klękając przy Stasi).

Gdzie jest rana? pokaż. — Trzeba wyssać jad.