Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/65

Ta strona została skorygowana.
Micia (zbliża się do okna).

Co za książka tu leży? (ogląda — Iza, Lola i Wandzia spieszą do niej). Prześliczne wydanie! Sama okładka warta parę rubli.

Wandzia.

Wiem — to botanika panny Flory. Pokazywała mi ją, gdyśmy się uczyły o storczykach.

Iza (przewraca kartki).

Ilustracye znakomite, a co za przepych barw! (do Loli) patrz, jakie róże! zdaje się, że pachną, tak podobne do prawdziwych. (oglądają razem).

Lola.

Połóżmy na stole i zacznijmy od początku.

Micia.

Panna Flora nie prędko wróci.

Wandzia

Ona by nawet nie broniła. (Wszystkie zbliżają się do stołu i położywszy na nim książkę, oglądają z zaciekawieniem).

Iza (do Kasi).

A ty nie chcesz zobaczyć?

Kasia (rzuciwszy okiem).

Mam taką samą.