Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/70

Ta strona została skorygowana.

sposób sześcioro — na cmentarzyku wiejskim stanęła kapliczka...

Wandzia (przerywa).

E — po co nam mówisz o cmentarzach i grobach.

Micia (chwytając Wandzię za rękę).

Nie przerywaj! bardzo cię proszę.

Kasia.

Znudziło was moje opowiadanie?

Iza (żywo).

Ależ bynajmniej! Mówisz bardzo zajmująco.

Lola.

Mów, mów, prosimy.

Kasia.

Bogata pani bladła i mizerniała, pan chodził smutny... Pewnego razu, córeczka fornala, zwyczajnie jak dziecko, które nie rozumie zakazów i nie ma pojęcia co robić wolno, a czego nie należy, przeszła bramę pańskiego ogrodu. W pierwszej chwili, zdziwiona trochę wspaniałością kwiatów i roślin, które tam letnią porę spędzały, przez zimę ukryte w cieplarniach, rozgospodarowała się wkrótce bez ceremonii. Zerwawszy kwiatek, włożyła go do ust — według jej pojęcia bowiem wszystko było jadalne — wypluła jednak, gdyż okazał się gorzki i niesmaczny.