Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/98

Ta strona została skorygowana.
Mania (pobłażliwie).

Nie przeszkadzasz, bo skończyłyśmy już rozmowę

Zosia (bierze robótkę i siada pod oknem. Kazia idzie za jej przykładem).
Kazia (ogląda robotę Zosi).

Oho! tyle przybyło! Pewno po całych dniach nie ruszałaś się z krzesła? Pracowite dziecko.

Zosia.

Żartujesz, Kaziu. Robiłam tylko codzień taki kawałek. (pokazuje na hafcie, potem rozmawiają cicho).

Mania (siedzi przy stole, wsparta na dłoni).

Ale, bo ty, Kaziu, nie wiesz, dlaczego ja tak się cieszę z dzisiejszej przejażdżki.

Kazia.

Zawsze lubiłaś bywać w mieście... Co prawda i ja również.

Mania.

Dziś mam ważniejszy powód. Możemy być w teatrze.

Kazia (zrywa się ucieszona).

Co mówisz? mama pozwoliła?

Zosia.

Tak — mama nie broni, a ciocia przyrzekła nam towarzyszyć.