Strona:Karolina Szaniawska - Z głębin życia.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie wiedzą, że gdy się te słowa uroczyste powie kobiecie ukochanej, człowiekowi wybranemu z dobrej własnej woli, to pójść można razem ręka w rękę po najtwardszej ścieżce życia, przebyć ją, do samego kresu dotrzeć i zgoła nie wiedzieć, że to właśnie się nazywa ciężką ludzką dolą. Bo z miłości, wzajemnie podzielanej, płynie taka błogość, że słodzi ona smutki, koi bóle, zmniejsza gorycz zawodów, a potęguje stokrotnie uciechę najdrobniejszą. Królewskie dostatki i przepychy takiego zadowolenia dać nie mogą i takiej pogody wewnętrznej, która jest źródłem szczęścia, jedynym istotnym szczęścia pierwiastkiem.
Oni tego nie pojmują — nikt ich nie oświecił. Zanim akt dzieciobójstwa na nich wykonano, strzeżono ich dusze od promieni tej jasności, zasłaniano je przepaskami innych celów, jak skazanym na śmierć zasłania się oczy; bagatelizowano porywy i przeczucia, duszono tęsknotę. Prawdziwe brylanty przed nimi ukryto, a dano im szkiełka świecące, wybornie szlifowane, artystyczne imitacye: stanowiska, tytuły, salony.
Dzieciobójstwo spółczesne nie porzuciło dawnych starych środków, jak wspomniane wyżej. Operuje nadal przemocą łagodną: namowami, prośbami i fałszowaniem prawdy, a przybyły mu sposoby nowe, zawsze i stale dla dobra tych miłych istotek, tych skarbów, tych aniołków.

Karolina Szaniawska.
(Dokończenie nastąpi).