Las się cieszy, drzewami szumi radośnie — w jednej chwili sto czarów mu przybyło. Pod drzewem legł człowiek w łachmanach pełną piersią wciąga w siebie wonność — Najświętsza Panna uśmiechnęła się do niego.
Idą — idą — las się skończył, wyszli na pole: czarnuszka modrem oczkiem z łanów wyziera, bławatki się kołyszą i ostróżki... Gromadka dzieci spogląda ciekawie, zkąd tyle kwiatów wzięło się odrazu.
— To wasze, mówi Najświętsza — dla was dał synek mój.
Dzieci do bławatków biegną, zrywają, wiją wianki — biedne i bose, o głodzie zapomniawszy, kwiatkami się cieszą.
Marya i Syneczek wyszli na łąkę — tu znów koniczyna w słońcu się pali, płoną żórawienoski, goździki i stokrocie; białe powoje otwarły kielichy, bluszczyk drży leciutko...
Jakaś niewiasta z dzieckiem schorzałem stanęła na łące — zdziwiona, kwiatki maleństwu pokazuje. Dziecko podniosło główkę, do kwiatków rączyny wyciąga, uśmiech ma na bladej twarzy.
— Rwijcie mówi Najświętsza Panna — dużo pomiędzy niemi jest ziół leczących.
Kobieta do nóg Królowej Niebios padła, dziecko jak gdyby ozdrowiałe, wesoło patrzy — wonieje macierzanka, mięta, rozchodnik...
Poszli dalej — na ziemi przesiąkniętej wilgocią, do nóżek Jezusiczka ścielą się kępkami niezabudki, z wód kłaniają się grzybienie żółte i białe, lilije, jaskry... Cały świat wygląda odmieniony, ucieszony niby dziecko. Pan Jezus się raduje, Najświętsza Panna błogosławi kwiecie polne, leśne, wodne i łąkowe, a stworzenie wszelkie wielbi Maryę „Zielną.“