Strona:Kazimierz Bartoszewicz - Trzy dni w Zakopanem.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

jego konterfekty«. Na co? po co? — litwin nie wiedział, ale był przekonany, iż wstydem jest nie znać takiej znakomitości. No proszę państwa, anim się domyślał, że tu taki wielki człowiek mieszka. Nie chwalący się, jestem synem naczelnika z Komisyi Sprawiedliwości, skończyłem Uniwersytet, robiło się panie to i owo na świecie, a przecież jeszcze żaden gazetnik nie pisnął, że żyję, — a tu panie, jakiegoś Sabałę, podobno bardzo zamorusanej przeszłości góralisko, malują, rysują i opisują jakby cud świata, dlatego, że jest stary, że ma długie włosy, rżnie po kiszkach baranich i opowiada bajdy za pieniądze. Podobno kochani bracia Warszawiacy temu Sabale i wszystkim Sabalątkom tatrzańskim tak we łbach poprzewracali. Zdaje im się, że my tu z krańców świata przyjeżdżamy, aby tylko ich zobaczyć i rozrzucać pieniądze. Jakaś aktorka po guldenie podobno płaciła małym pędrakom za szklankę wody, a znowu jakiś filantrop od siedmiu boleści po pięć reńskich dziennie płacił góralowi... za towarzystwo. Odpuść Panie! ależ to istne waryactwo i obraza Boska![1]

  1. Nieboszczyk Sabała do dziś dnia ma jeszcze swych biografów.