Strona:Kazimierz Bartoszewicz - Trzy dni w Zakopanem.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

wymówionemi przez dziecko takiego taternika są. góla, hala, haw-haw, tatruś (tatuś) itd. Takie dziecko jest zazwyczaj chude, wysokie, a ze wszystkich bajek lubi najwięcej opowiadanie o milowych butach. Najbiedniejsze to są żony takich taterników, zwłaszcza jeżeli natura ubrała ich w przysadkowate kształty ciała. Taka biedaczka darmo chciałaby gonić męża po górach, zostaje więc na równinie i gotuje knedle, kiedy pan mąż z orłami gada i z Gewontem za pan brat przestaje. — Ale dość już o taternikach, tyle jeszcze zaznaczyć wypada, co wiem już nie z opowiadania, lecz z doświadczenia, iż bractwo to, strasznie lekceważące innych śmiertelników, czuje się tu jak u siebie w domu, a wszystkich ma za baj-bardzo. Ztąd w Zakopanem znikają powagi stanowisk społecznych i naukowych, na drugi plan schodzą ludzie talentu i zasługi, a rej wiodą rozmaici Krzyżnieccy, Zawratowicze, Gewontowscy, Grzebienie, i Gubałówkowicze. Czują się oni panami Tatr, a p. Zamoyskiego mają tylko za swojego dzierżawcę. Nicby przeciw temu mieć nie można, gdyby położyli jakie zasługi dla Zakopanego; prawda, że popierają przemysł szewski, drąc niezliczoną ilość butów, ale to jeszcze nie wystarcza, aby stawiać ich w rzędzie znakomitości.