Ja niegdyś matka, pamiętna na Boga,
Wzięłam sierotę, choć sama uboga,
Podjęłam troski, lecz była ich godna;
Wyrosła zdrowa, pracowna, urodna;
Obydwie teraz pracujem na siebie.
W jednych żyjemy troskach i potrzebie,
Pracą łagodząc ubóstwo uporne;
W cudzej zagrodzie płacimy komorne,
Bez skiby ziemi, — jałówka, dwie krówek,
Kilka owieczek, cały nasz dochowek.
W lecie sąsiadom pracujem przy żniwie,
Za to nam zagon odstąpią na niwie;
Tak len siejemy, a wieczorna przędza,
Resztę domowej potrzeby opędza.
Brzmią tu wesela na każde zapusty,
Lecz to nie dla niej, nie dla niej odpusty,
Na których dziewkom kupują pierścienie;
Tam gdzie stodoły i bogate mienie,
Tam zalotnicy; nie zwabi młodziana
Przybysza córka, bez ojców i wiana.
Jak była dotąd niebieska opieka,
Tak przeznaczenia u Boga niech czeka —
Ufam, że póki niemoc mnie nie strawi,
Już mnie Halina samej nie zostawi....
Strona:Kazimierz Brodziński - Wiesław czyli Obraz ludu nadwiślańskiego.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.
Dorota.