Strona:Kazimierz Brodziński - Wiesław czyli Obraz ludu nadwiślańskiego.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.
Jan.

Jak powiedziałem, najmniej dobrą milę,
Woźnica z końmi pozostał się w tyle;
Bo chociaż wioska zdawała się z bliska,
Lecz ją dzieliły zbłotniałe stawiska;
Przeto nim wokół jadący okrąży,
Pieszy ścieżkami trzykroć pierwiej zdąży.

(W oddaleniu słychać przegrywkę na flecie, na nótę krakowiaka śpiewanego w karczmie przez Wiesława. Głos fletu coraz bardziej się gubi, za którym Halina w zachwyceniu mimo woli się posuwa).

Halina.

Czy słyszysz matko? ach, mój miły Janie,
Jak mnie zachwyca to przyjemne granie;
Jak mnie te tony do serca trafiły. —

Dorota.

Tak na weselu nócił Wiesław miły.

Jan.

Flet, co tak mile głos po lesie szerzy,
Opiewa szczerość naszych trzód pasterzy;
Ow strumyk, co się w tamte snuje strony,
W biegu pozdrawia już nasze zagony;
Ten staw, ta łąka, woniejące siana,
Kościół, plebania, to gniazdo bociana,
Ten krzyż na wieży, co na wszystkie końce