Strona:Kazimierz Brodziński - Wiesław i pieśni rolników.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
13
SIELANKA KRAKOWSKA

Jak mądrze myślał, tak i prawdę gadał;
Ale się wszystkim dziwno wydawało,
Że Wiesław smutny i mówi tak mało.
Wszedł i gospodarz, do stołu zasiedli,
Skromną wieczerzę przy rozmowach jedli;
Matka zaś oka nie spuści z Wiesława,
Dziwną w nim jakąś odmianę poznawa.
«Powiedz nam (mówi) co tobie się stało?
Że smutny siedzisz i mówisz tak mało.
Milczący zawsze sam sobie zaszkodzi
Nigdy młodemu skrytość się nie godzi.»
On spuścił oczy, wstydem się zapłonił,
Stanisławowi do nóg się ukłonił,
I zaczął mówić słowy takowemi:
«Prawda, że szczerze trzeba ze starszymi,
Oni porywczéj młodości wybaczą
I mądrą radę zawsze podać raczą,
Czemużem w domu nie został na wieki,
Wdzięczen łask tylu i waszéj opieki;
Przy waszym pługu chodziłbym spokojny,
Anibym zaznał trudnéj z sercem wojny;
Lecz darmo człowiek sam o sobie radzi;
Inaczéj myśli Bóg o swéj czeladzi,
Prędki, bez wieści spada wyrok Boski.
Na mojéj drodze pośród jednéj wioski,
Poznałem druchnę, któréj wdzięk uroczy,
Zabrał mi serce i zniewolił oczy,
I tyle sprawił, że odtąd jedynie
Sercem i duszą jestem przy Halinie.
Ojcowie moi już królują w niebie;
Wyście sierotę przyjęli do siebie,
Nie żałowali ni trosków, ni chleba,
Uczyli pracy i bojaźni nieba;
Dziś jedynaczkę córkę w swojéj chacie
Dla mnie w zamężcie i z wianem chowacie,
Jeszcze, mówicie, byłem dzieckiem małem,
Gdy ją w tych kątach sobie kołysałem;
Ni mi niewdzięczność, ani harda dusza,
Odkryć przed wami tę boleść przymusza,