8
trzymałem jednak długo. Zbyt prędko spostrzegłem naiwność tej niby nauki i jej wyznawców. Puszow chciał mnie gwałtem zatrzymać i gonił za mną, aby zawrócić. Więc układamy między sobą, że wyjadę do Ameryki i tam wpośród Polonji rozszerzać będę doktrynę. Musiałem znowu zmykać pod wiatr. W Częstochowie natrafiłem na jakąś trupę teatralną, przystałem do niej, jak się mówi. Zmieniłem znowu nazwisko i powlokłem się w świat. I znowu także porzuciłem wszystko po niejakim czasie i powróciłem na kolej.
Wiele jeszcze zmieniłem miejsc, zawodów, aż wkońcu po raz trzeci powróciłem do służby kolejowej ostatniej. Ponieważ wciąż opuszczałem miejsce, dali mi posadę praktykanta kolejowego, z płacą najniższą i ulokowano na wsi pod Skierniewicami. Tam przesiedziałem dwa lata przeszło. Nie będę opisywał, com przeżył. Szkicuję tylko kontury zaledwie. Dość, że poczułem, że pomimo szamotań i usiłowań znalazłem się na samem dnie życia.
Wiersze pisać przestałem i poznałem, że Słowackiego nigdy nie prześcignę. Wziąłem się do prozy i rezultatem był tom „Spotkania“. Tam są moje pierwsze rzeczy, pisane na wsi, gdziem mieszkał tak długo razem z chłopami w jednym domku. Miałem się tam ożenić z córką mojego gospodarza i stale pozostać. Zresztą nie wiedziałem wcale, czy mam jaki talent. Pisywałem literalnie dla siebie. Przyjaciół nie miałem żadnych ani życzliwych. Nie byłem dobrym urzędnikiem, wyśmiewano się z mojej literatury. Władze radziły, abym sobie inne miejsce poszukał, odpowiedniejsze. Więc w rozpaczy, że będę musiał znowu iść na włóczęgę, zabrałem wszystkie utwory i posłałem za pośrednictwem znajomego, p. Z. Matuszewskiego, do oceny. Pół roku czekałem wprawdzie na odpowiedź, ale przyszła przychylna. Poczułem tedy siłę i zobaczy-