łem cel. „Głos“ ówczesny, pod redakcją J. K. Potockiego wydrukował moją „Śmierć“. Zacząłem w nim umieszczać korespondencje z prowincji; to pogorszyło jeszcze moją sytuację na kolei. Tem bardziej chciano się mnie pozbyć, a ja miałem dosyć już tej służby, tej nędzy, tych strasznych ludzi.
Nie wypowiem wprost, ile przecierpiałem. Dość, że w roku 1893, na jesieni, podziękowałem za miejsce i z kapitałem rubli 3 kop. 50 pojechałem do Warszawy zdobywać świat. Jużci, że po definitywnem opuszczeniu posady rodzina zerwała ze mną zupełnie. Byłem w jej mniemaniu zupełnie straconym człowiekiem, a dosięgnąłem dwudziestego szóstego roku życia. Nie dziwię się im“.
Na tem kończy Reymont swoje wspomnienia. W innych wywiadach i rozmowach podał niektóre ciekawe szczegóły z swojej młodości, o których tutaj nie wspomina. Kiedy był w szkołach, ksiądz uczył go łaciny na brewjarzu i bił fajką, gdy źle odczytywał tekst. Nosił się też Reymont przez jakiś czas z myślą wstąpienia do klasztoru OO. paulinów w Częstochowie, odbywał nawet nowicjat, ale po kilku miesiącach sprzykrzyło mu się życie klasztorne, tak obce jego pragnieniom i marzeniom. Bardzo ciekawe jest również, wśród jakich okoliczności musiał porzucić posadę praktykanta kolejowego. Oto raz, mając zdać zprawę z wypadku, który spowodował śmierć robotnika, napisał szczegółowe sprawozdanie. Osobiście był z tego wypracowania bardzo dumny, spotkał się jednak z wyraźną niechęcią swojej władzy przełożonej, która niedwuznacznie dała mu do zrozumienia, że żąda od niego urzędowych raportów, a nie utworów literackich. Na ten przełomowy moment w jego życiu wpłynęło coś jeszcze: namiętne rozczytywanie się w dziełach Sienkiewicza. O to co opowiada o tem Zdzisław Dębicki: „Zamknięty
Strona:Kazimierz Bukowski - Władysław St. Reymont. Próba charakterystyki.djvu/17
Ta strona została skorygowana.
9