Strona:Kazimierz Deczyński - Żywot chłopa polskiego na początku XIX stulecia - red. Marceli Handelsman PL.djvu/103

Ta strona została przepisana.

Nie obwiniam chłopów polskich, jeżeli nie kwapili się do szeregów na pole bitwy przeciwko nieprzyjaciołom Polski, albowiem ciż nieprzyjaciele żadnej im krzywdy nie uczynili, słuszniej zrobiliby byli chłopi, gdyby byli użyli tej siły zbrojnej, tego rozlewu krwi przeciwko swym własnym domowym ciemiężcom i tyranom.
Narodowość polska dziś jest wykluczona z rzędu Narodów, lecz chłopi Polscy nic na tym nie stracili, bo jeżeli nie są lepiej traktowani, jak byli aż do Epoki 1795 r. i wszystkich lat najpóźniejszych, to gorzej traktowanemi nigdy być nie mogą, chociażby pod panowaniem największego barbarzyńcy. Po cóż więc chłopi Polscy kwapić się mieli do boju przeciwko Rosyanom? lecz szlachta opływająca w wszelkie swobody czy w ogólności pospieszyli na pole bitwy? podobno bardzo wiele nawet młodzieży nie opuścili swych dworów, a ci zaś, którzy przybiegli do szeregów, ubiegali się więcej o dostojeństwo stopnia oficerskiego, aniżeli w chęci poświęcenia życia na obronę ojczyzny. Ja zostając ciągle całą kampanię obecny przy pułku, nie znając wygodniejszego spoczynku w obozie tylko na gołej ziemi pod płaszczem żołnierskim, chociaż liczyłem się być przedrewolucyjnym żołnierzem, nie myślałem jednak nawet dopominać się stopnia oficerskiego, bo widziałem w pułku odemnie starszych i zasłużeńszych podoficerów; lecz przykro mi było widzieć codziennie paniczów prosto z domu przybywających już ozdobionych szlifami, nie mających jeszcze żadnej zasługi, a już żołd oficerski pobierających. Przeto ci panicze, chociaż w obozie żyją po pańsku, nie znają, co to jest nędza, ja zaś biedny podoficyrzyna, jak przed Rewolucyą w obozie pod Powązkami, tak i po Rewolucyi zimą i latem pod