Strona:Kazimierz Deczyński - Żywot chłopa polskiego na początku XIX stulecia - red. Marceli Handelsman PL.djvu/17

Ta strona została przepisana.

rzuca swe promienie i że wolność naszych włościan przenoszenia się z pod jednego pana do drugiego jest tylko igraszką z wolności osobistej, to jest, że mu wolno znijść z deszczu pod rynnę. Pańszczyzna w tej lub owej gminie zawsze jest niewolą osobistą, bo tamuje wolny wybór zarobkowania i ogranicza przedmiot pracy. Tak zwane inwentarze gruntowe jeszcze w czasach feodalnych popisane, obejmujące zarazem spis bydła i ludzi oraz ich powinności, są dotąd jakoby włościan konstytucyą, która prócz tego pod harapem ekonomów codziennie bywa gwałconą. Woła więc ludzkość, woła ojczyzna, woła nasz własny interes: ażeby swobód prawdziwej wolności wszystkie zarówno używały klasy, ażeby jeden z nami miały interes zrzucić jarzmo despotyzmu i wywalczyć niepodległość«. Jeszcze w grudniu 1830 r. Teodor Morawski ofiarował połowę własności nieruchomej »na rzecz włościan, którzy wezmą się do oręża za wolność i niepodległość krajową«[1]. Morawski nie znalazł zbyt wielu naśladowców (Szanieccy, Rembowski), a dowody Szanieckiego nie wpłynęły zupełnie na tych, którzy piastowali w owej chwili władzę. Co prawda na wniosek Lelewela w lutym uchwalono przeznaczyć część dóbr narodowych, w wartości 10 mil. złotych na wynagrodzenie powracającym z wojska oficerom i żołnierzom, ozdobionym krzyżami, ale to było jeszcze zbyt mało, nie zmieniało zupełnie położenia włościaństwa[2].

W marcu r. 1831 wniesiony został do izb wówczas

  1. Dzien. powszechny, 1 stycznia 1831.
  2. B. Limanowski. Historya demokracyi polskiej. Zurych (1901), str. 164 i n.