Strona:Kazimierz Gliński - Ostrzeżenica.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie bój się; jeno bacz na to, co ci powiem. Nie wychylaj na krok z domostwa tego, niech nie wie, że jesteś tu. Rozumiesz?
— Ubije mnie!
— Pod bokiem króla?... nie!
Wziął kapelusz na stole leżący i pióro w inkauście umoczył.
— A teraz — napisz żałobę do pana.
— Kiej mnie tam pisać, panie odźwierny — rzekł kmieć.
— Napiszesz!
I podał mu pióro.
— Jak stał twój dom?
— Tak, panie.
— Połóż kreskę...
Chłop nakreślił.
— A łan gdzie był?
— Na ukos szedł, ku południowi — haj, haj!...
— Dobrze!... Daj teraz kreskę, gdzie kościół stoi, którędy gościniec do chałupy twej wiedzie, z jakiej strony Maćko gnał z psami, gdzie się zatrzymał, uderzył ciebie, z jakiego