Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

jak czasem. W wioskach mieszkają chłopi i po jednym szlachcicu z rodziną, jeśli jest żonaty.
Objechał, popatrzył, obliczył, ile kto wart, powiedział: „to moje“ — i granica gotowa.
Trzeba tylko patent wykupić. Taki już czas. Za utrwalenie swych praw potrzeba koniecznie płacić.
Poszedł do kahału, opowiedział, co widział, zapłacił wpisowe i historya skończona. Teraz wszystko, co widział: dwory, chaty, chłopi, szlachta, lasy, pola, łąki... to jego warsztat, jego pole pracy, jego majątek.
Taki ładny zwyczaj nazywa się hajzówką.
Kiedy Mordka Echt, po odbyciu teoretycznych studyów na rynku pułtuskim, zapragnął nabytą wiedzę praktyką uzupełnić, „delikatną głowę w ruch puścić“, musiał również, według obyczaju praojców, objechać granicę, nabyć kawałek placu, na którym miał stanąć gmach przyszłej jego pomyślności, stawiany usilną pracą.
Traf zdarzył, że na tym placu leżała właśnie wioska waszego sługi, traf szczęśliwy — dodam — bo nastręćzający sposobność naocznego i namacalnego „na własnej skórze“ zbadania pracowitej latorośli wybranego ludu.
Dzisiejszy pan Mordka Echt — ani podobny do tego dawnego Mordki!
Pamiętam, jak dziś, gdy pierwszy raz z paraso-