procentu, żądał choć połowy kapitału. Właśnie córkę wydawał za mąż, potrzebował na posag. Szlachcic nie miał. Wtedy Mordka prosił p. komornika o czynność...
Nieświadomi sądzą, że czynność zajęcia nie wymaga nauki...
A od czego „wyłączenie“? Mordka znał się na tem.
Nie zajmował też nigdy inwentarza roboczego, bo to jest nieruchomość z przeznaczenia, słomy nie tykał, zboże wolał wymłócone, niż w snopie, a najbardziej lubił „zajęcie“ we dworze. Meble, garderobę, czasem trochę srebra i biżuteryi pani. Bez takich rzeczy gospodarstwo obyć się może i „wyłączenie“ trudniej zrobić. Z inwentarza najbardziej lubił konie wyjazdowe, stadninę, owce, jałowiznę; fornalki „opisywał“ tylko z konieczności; ekwipaże, pojazdy, aparaty gorzelnicze bardzo mu przypadały do gustu.
Zdarzało się najczęściej, że Mordka z komornikiem zjeżdżali do szlachcica, gdy ten miał gości. Mordka, uwiadomiony przez pachciarza, z umysłu wybierał tę chwilę. Miał swoje wyrachowanie. Może który z gości zapłaci? może poręczy?
— Pan dobrodziej ma tylu znajomych — mówił wtedy — może który z panów... Ja będę czekał.
Prawda, że teraz „o dobre serce“ trudno i najczęściej nadzieja poręczenia zawiodła. Ale Mordka
Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.