Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

wstęp do kapitalisty. Czasem jednak pani Ryfka wręcz odmawiała:
— Niech się pan dobrodziej nie fatyguje, bo mój nie ma pieniędzy.
Jeśli jednak przyprowadzony osobnik był „dobry“, wtedy „ciotka“ prosiła siedzieć, wypytywała się o termin, o rozmiar pożyczki, o wysokość procentu i już obrobionego gościa wpuszczała do drugiej izby, w delikatnym żargonie anonsując mężowi o odbytych pertraktacyach.
Następnie Kiwa rozpoczynał adwokaturę.
Szloma Süskind po wysłuchaniu stron zaglądał jeszcze dla pewności do rysopisu, następnie rozpoczynały się finansowe kalkulacye.
Najczęściej nieszczęśliwy traf zrządzał, że Szloma jak raz swoich pieniędzy nie miał, ale że chciał koniecznie wygodzić, to da pieniądze nieletnich, które mu kahał w opiekę powierzył.
— Tylko, żeby jakiego kłopotu nie było — ostrzegał — bo ja potrzebuję oddać te pieniądze w terminie.
Upewniony, rozpoczynał przetarg o procent.
Gdyby Szloma miał swój kapitał, dałby z pewnością na dwa, nawet na półtora na miesiąc, ale to sierocy grosz, to cały majątek małoletnich, więc nie może brać niżej trzech.
Kawałek kredy ułatwiał rachunek.