wet wekslu nie chce. Wystarczy zwyczajny papier na stemplu, prosty kwit, tylko mu p. Hilary napisze te słowa:
Następował jeszcze podpis, data i koniec.
Süskind nie pożyczał, on tylko dawał w depozyt p. Hilaremu, bo się bał złodziejów i nie chciał pieniędzy u siebie trzymać. Jeśliby p. Hilary depozytu w terminie nie oddał, to już inna sprawa; „sprzeniewierzenie się“ i „roztrwonienie“, to nie jedna akcya, ale całkowite dwie akcye: cywilna i kryminalna.
Komentarz zbyteczny. Ktoby chciał w takie brudne sprawy wchodzić? Nikt. Dlatego też Szloma Süskind wiedział, że bez naruszenia ustawy o lichwie, bez „rąk drugich“, swoje pieniądze w terminie odbierze.
Wymyślić taki prosty, łatwy sposób, nie każdy może. Do takiego pomysłu trzeba mieć „głowę“ i dobrze ją naładować. A czy „łamanie głowy“ nie jest pracą, ciężką pracą?
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Wybrałem na „model“ najgrubsze ryby z pośród pracowników żydowskich z trzech najrarytniejszych gałęzi pracy, wybrałem zaś dla tego, że ol-