Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

wet wekslu nie chce. Wystarczy zwyczajny papier na stemplu, prosty kwit, tylko mu p. Hilary napisze te słowa:

„Ja niżej podpisany przyjąłem od p. Szlomy Süskinda tysiąc rubli w gotowiźnie na przechowanie, jako depozyt, który obowiązuję się za trzy miesiące od daty dzisiejszej na każde żądanie zwrócić.“

Następował jeszcze podpis, data i koniec.
Süskind nie pożyczał, on tylko dawał w depozyt p. Hilaremu, bo się bał złodziejów i nie chciał pieniędzy u siebie trzymać. Jeśliby p. Hilary depozytu w terminie nie oddał, to już inna sprawa; „sprzeniewierzenie się“ i „roztrwonienie“, to nie jedna akcya, ale całkowite dwie akcye: cywilna i kryminalna.
Komentarz zbyteczny. Ktoby chciał w takie brudne sprawy wchodzić? Nikt. Dlatego też Szloma Süskind wiedział, że bez naruszenia ustawy o lichwie, bez „rąk drugich“, swoje pieniądze w terminie odbierze.
Wymyślić taki prosty, łatwy sposób, nie każdy może. Do takiego pomysłu trzeba mieć „głowę“ i dobrze ją naładować. A czy „łamanie głowy“ nie jest pracą, ciężką pracą?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wybrałem na „model“ najgrubsze ryby z pośród pracowników żydowskich z trzech najrarytniejszych gałęzi pracy, wybrałem zaś dla tego, że ol-