Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

puściłbym tego. Chcecie? to sam zrazu „podanie“ napiszę i świadkiem będę jakoście pokrzywdzeni...
— Ha no! niechby tak było. Tylko opiszcie tego zbereźnika dobrze!
— Nie bójcie się! Za pół rubelka będziecie mieli galante skargę, a jak przyjdzie świadczyć, to pamiętajcie, Macieju, że każdego czas kosztuje...
— No! no! — potakuje, nakłoniony do rozprawy sądowej Maciej — niech tylko co wyleci, to ja nie od tego...
Chociaż powiedzieć można wogóle, że praktyka Fajbusia Melocha po za domem otoczona była niejaką tajemniczością, to w poszczególnych wypadkach sekret był tak ściśle przez medyka zachowany, że nawet Lejzorowa nie była doń dopuszczoną. Przezorność godna uznania, gdyż wiadomo, że babski język, długi język.
Do takich najzupełniej sekretnych czynności należało sprawianie przeznaczonych do poboru wojskowego popisowych.
Fajbuś, jako szczery miłośnik pokoju, rzecznik humanitarnych idei, o ile uznawał rozlew krwi z pomocą baniek ciętych lub puszczadła za pożyteczny dla dobra ludzkości, o tyle brzydził się bagnetem, szablą, kulą i innemi narzędziami, służącemi do tegoż samego celu. Ożywiony tak podniosłem uczuciem, z największą chęcią śpieszył radą i pomocą