Namyśla się niby, obmacuje bydlątko, wytykając wszelakie prawdziwe i nieprawdziwe wady.
— Dam ośmnaście rubli! — rzecze wreszcie.
— Co! a toć Uszer dwadzieścia dwa dawał! Spytajcie...
— To było brać... dawał, ale nie liczył. Bierzecie?
— Nie. Mniej dwudziestu ośmiu papierów nie wezmę. Zresztą rubla puszczę...
— Możecie puścić i pięć i dziesięć, także nie kupię — woła żydek i odchodzi, krzycząc z daleka: „piętnaście rubli, to wszystkie pieniądze!“
Teraz zbliża się trzeci kupiec.
Trzeci kupiec ogląda również graniastą, za dójki pociągnie, lecz nawet o cenę nie pyta i idzie dalej. Czwarty, piąty czynią toż samo, ruszając pogardliwie ramionami.
Chłopek czeka i czeka, zdobywając się na cierpliwość. Nakoniec porzuca taktykę odporną i przechodzi do działań zaczepnych.
— Hej! Mojsie! — woła na przechodzącego żydka. — Pójdźcie no, obejrzyjcie bydlątko, może wam się uda?...
— A cobyście chcieli? — pyta zagabnięty, dopełniając na grzbiecie graniastej taksy palcami.
— Wziąłbym dwadzieścia sześć — odpowiada po namyśle chłopek, spuszczając z tonu.
Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/72
Ta strona została uwierzytelniona.