Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

Nic też dziwnego, że Uszer po takiem przerobieniu zarabia po dwadzieścia rubli na sztuce i więcej! Za dobry towar trzeba płacić.
Rzadko — ale zdarza się czasem, iż Uszer jedzie za kupnem bydła po dworach, wywiedziawszy się, gdzie i jakie sztuki są do sprzedania. W wycieczkach tych trzyma się odmiennego systemu. Najpierw wyprawia przodem jednego ze wspólników. Ten, obejrzawszy towar, po naradzie z pastuchem, ofiaruje śmiesznie niską cenę; rzecz prosta, że kupno nie przychodzi do skutku. W parę dni potem zjawia się sam Uszer niby przypadkiem. Zdarza się często, że akurat w dzień przyjazdu Uszera, sztuki, przeznaczone na sprzedaż, ciękną, smutnieją. Pastuch przypadkiem „za krótko“ powiązał je do żłobu lub zapomniał na noc paszy zadać.
Uszer ogląda, obmacuje, wyrzeka, że mięso rzadkie, że bydło smutne, może chore, może jaka epidemia i po takiem preludium ofiaruje cenę cokolwiek wyższą od poprzednika.
Szlachcic, chociaż zastraszony, mimo raptownej zmiennej kondycyi bydła, upiera się przy swojem. Uszer dorzuca rubla, dwa na sztuce, a gdy i to nie pomaga, zabiera się do odjazdu, mówiąc:
— Już ja do wielmożnego pana szczęścia nie mam. Łońskiego roku, pamięta wielmożny pan? Kupiłem tego byczka. Zapłaciłem z kościami. Com ja stracił! Nie zdarzył się, a i łoju nic nie miał.