Jużci sobie nie krzywduję, choć ostatnim razem toście mi potrącili...
— Potrąciłem! bo w jednej macherzynie brakło blisko pół garnca... Ale co tam o tem gadać! Idziecie?
— Poszłoby się... jeno, że teraz strach, jak pilnują!...
— Już wam mówiłem, żebyście się „postoju“ nie bali. Moja w tem głowa.
— Jakże wy myślicie wyrychtować? Gadajcie! — spytał na pół przekonany Wojtek.
— Jakto? Zrobię denuncyacyę...
— Co?! to jeszcze pewniej chwycą...
— Nie przerywajcie. Wy, Franek, Ignac i jeszcze ze dwóch pójdziecie na „drugą stronę“ jak zwykle przejedziecie łódką na Budziska i tamtędy z towarem będziecie wracali. A Jasiek Miśtal, Wawrzek i Jędracha pójdą na Rataje z pustemi baryłkami. Ja tak urządzę, że na komorze będzie wiadomo, że tamtędy pójdzie szwarc. I koniec! Kapitan i obieszczyki będą gonili Jaśka i Jędrachę w Ratajach, a wy bezpiecznie z macherzynami pójdziecie przez Budziska do samej Oleśnicy, a ja tam będę z furmanką...
— Nieźleby to było i tak, jeno jak Jędrachę przyłapią?...
— To co? Wezmą puste baryłki. Wielka
Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.