«Towarzystw» również nie znał nikt
W zamierzchłe owe czasy.
A co najgorzej, że choć lud
Był skłonny do hazardu,
Nikt na ryzyko nie chciał swe
Założyć (wstyd!)... lombardu!
Stąd wielu nieraz zmuszał los
Rzecz drogą sercu sprzedać,
Gdyż innych źródeł było brak,
Aby się w biedzie nie dać.
Genezy długu dawnych lat
Odbicie dawszy wierne,
Kieruję pieśni swojej lot
W dzisiejszy czas moderne.
Mijam burzliwy średni wiek
W krzyżowych wypraw chwili,
Feudalizmu groźne dni
Od «Frondy» do «Bastyli,»
Napoleońskiej ery szczęk,
Orężną dobę wojny,
Bismarka, Sedan, Kulturkampf,
A nawet pokój zbrojny —
I unikając starych akt
Z podpisem zblakłym przodków,
Wprost na warszawski stawiam bruk
Pegaza cztery podków!
(Ze zwykłej one stali są
W kowalskiej kuźni gięte,
Więc bezpodstawnym byłby strach,
Iż mogą być zajęte).
Warszawa! Pegaz rusza w cwał,
Aż koziołkują rymy —
A ja przenoszę pieśni ciąg
Na swojski grunt, rodzimy!
Warszawa — geologii wbrew —
(Co stwierdzam tu niezbicie)
W całym obrębie stoi dziś
Wyłącznie na... kredycie.
Wszystko, w cokolwiek padnie wzrok,
Od bruku w domów ściany,
Strona:Kazimierz Laskowski - Poradnik dla dłużników.djvu/10
Ta strona została przepisana.