Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

obywatel Groszek Jan („jak wiecie, towarzysze, nie ma w naszym mieście państwowego zakładu stolarskiego”), odmawia wykonania trybuny, ponieważ twierdzi, że nie otrzymał właściwego materiału. Domaga się kantówki i desek trzeciej klasy. Poprzednio zaczął robić, a teraz robotę przerwał.
Przewodniczący Turoń: — Trzeba, towarzyszu Rybaczyński, zająć się tą sprawą osobiście i to natychmiast!
Towarzysz Miedza: — Groszek musi skończyć trybunę bez gadania! Co to za porządki, żeby stolarz dyktował nam warunki? Deski ma, niech robi!
Kierownik Rybaczyński obiecuje, że zajmie się energicznie sprawą. Zebrani przyjmują jego oświadczenie do wiadomości. Przewodniczący Turoń: — Panno Lenko, proszę zapisać!
Tyle sprawy bieżące. („Z dużej chmury mały deszcz” — na marginesie koślawymi literami.)
Przewodniczący Turoń prosi zebranych o ponowne zastanowienie się nad wykorzystaniem funduszy uzyskanych na rozwój bazy turystyczno-sportowej. Proponuje, żeby wybudować boisko dla młodzeży oraz skocznię narciarską, natomiast radzi zrezygnować z budowy jeszcze jednej restauracji.
Towarzysz Miedza przypomina, że już na poprzednich zebraniach zarysowały się różne opinie na ten temat. On ma wyrobione zdanie: uważa, że propozycja budowy restauracji z motelem jest najlepsza. Do restauracji będzie można zaangażować cygańską orkiestrę.
Stanowisko sekretarza popiera dyrektor Szafranek.
Przewodniczący Turoń: — Proponuję zastanowić się jeszcze nad tą sprawą, towarzysze. Są w naszym mieście dwie państwowe restauracje i jedna prywatna. Brak nam za to wielu innych, potrzebniejszych, obiektów. Nasza młodzież nie ma w ogóle boiska sportowego. Na górkach za miastem możemy wybudować wyciąg