Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

wasza muzyka będzie, towarzyszu majorze. Marsze, marsze!
Proponuje, żeby szczegółowe rozpatrzenie projektu komendanta odłożyć na później. Trzeba wysłuchać opinii mieszkańców okolicznych domów.
Zebrani w milczeniu przyjmują propozycję.
Ostatnia część zebrania — wolne wnioski. Prosi o głos nauczyciel Szeląg Mieczysław. Ma wątpliwości, co do udziału w uroczystościach pierwszomajowych obywatela Wesołowskiego Franciszka — byłego hallerczyka. Obywatel Wesołowski, jego zdaniem, jest weteranem obcym klasowo i nie powinien stać na trybunie obok takich towarzyszy, jak sekretarz Miedza, dyrektor Gniazdowski czy towarzysz Kotula z województwa.
Zebrani nie wypowiadają się w tej sprawie. Towarzysz Miedza pyta, kto to jest Wesołowski. Wyjaśnia kierownik Rybaczyński:
— Ob. Wesołowski Franciszek jest staruszkiem emerytem. Ma siedemdziesiąt dziewięć lat, mieszka przy ulicy Projektowanej. Co roku wysyłane jest do niego zaproszenie na trybunę honorową. Był żołnierzem armii generała Hallera. Przed wojną stał na trybunie podczas święta Trzeciego Maja. Dlatego przyzwyczaił się.
Miedza (kaszląc): — Aha!
Przewodniczący Turoń: — Sprawa staruszka Wesołowskiego jest rozpatrywana co roku od nowa. Może towarzysze raz na zawsze postanowią: „tak” albo „nie”. Po co tracić niepotrzebnie czas?
Przewodniczący głosuje za „tak”. Wesołowski ma siedemdziesiąt dziewięć lat. Komu przeszkadza jego niebieski mundur?
— Nie dzielmy weteranów na swoich i obcych klasowo, towarzysze.
Zebrani milczą nadal. Przewodniczący mówi: — Pro-