Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/147

Ta strona została przepisana.

— Uważamy — powiedzieli drudzy.
— No. Straszne biedy na lud przyszły. Ludzie marli od biedy w zimie, potem powodzie, mrą zaś znowu w jesieni i tak już widzimy dalej będzie. Takie czasy nastać obiecują. Chłopcy idźcie pomiędzy ludzi: Kto chce ze mną na wojnę iść, po wszystkie dobro, na chleb, na mięso, na wino, na złoto: niech tu przyjdzie. Do trzech dni ludzie tu mają być. Na Nędzowym Groniku.
— I gdzie pójdziemy? — zapytał Mocarny.
— Na chleb, na mięso, na wino, na złoto.
— Do Polski?
— Na chleb, na wino, na mięso, na złoto — powtórzył Janosik.
I siadł przed izbami na ławie, nogi przed się wyciągnąwszy i palce w przypory u portek wsunąwszy.
Maciuś wrócił z chałupy ze skrzypcami i zaraz grać począł. Czasem mu Janosik nutę zcicha przygwizdnął. Czasem zcicha przyśpiewał:

Nie bój sie Janicku, nie bój sie tego nic,
Orawskiego Zamku, luptoskik siubienic!
Nie bój sie Janicku, nie bój sie nie zginies,
wyjńdzies do wirsycka, siekiéreckom zwinies!

Noc szła i gwiazdy w nów miesiąca zalśniły sklep ciemnych niebiosów. Lekki wiatr, który w nocy zwykle przychodzi, podmuchiwał od turni Czerwonych Wierchów.

*

Szli pełni ochoty, nadziei i wiary ku Janosikowi Nędzy Litmanowskiemu na Nędzów Gronik, Krzyś, Marduła i Gałajda, spotykając po drodze innych dążących tam uzbrojonych chłopów, a z nimi moc bab, które im towarzyszyły, „zbroje“ i pożywienie niosąc, gwarliwe i mowne na potęgę.
Zaszli ku Janosikowi wraz, tamże już sporo luda zastając.
Stał Janosik przed chałupą, do wojny już przybrany,