Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

bym i śmierć dla nich ponieść miał! Szeroki ja plan żywię: szlachtę zgnieść, z Rzymem zerwać, aby nam tu zaś Possewinów, jak Batoremu nie, nasyłali, wysokie, z magnatami trzymające, duchowieństwo obalić, królestwo polskie ze swoim własnym polskim papieżem, ze swoim własnym polskim kościołem zbudować! O, ojcze, ojcze duchowny! Żali może zrozumieć polskiego chłopa od żuru i barszczu włoski ksiądz, sałatą i morskiemi ślimakami karmiony? Możeż być pasterzem duszy polskiej ten, który tej duszy nie zna, ten który sam suchą skałą, wodą i cyprysami otoczon, pszenicznej polskiej modlitwy, z dębów i jodeł rodzonej zbożności, w szerokich zachodach staczającego się nad Wisłą słońca rodzonej tęsknoty Boga nie zna? O zaiste, ojcze! Swego, o polskiej duszy papieża, nie bulli i rozkazów z rzymskiej kancelaryi chłopu polskiemu trza!
— Schizma! — zawołał ksiądz Pstrokoński wzburzony.
— Nie schizma ojcze, jeno Polska! — krzyknął Kostka. — Jeno polski papież w polskim Rzymie, jeno wawelska katedra miast katedry Świętego Piotra, polski Wawel nad Wisłą miast zamku Anioła nad Tybrem, polski Kościół Maryacki miast Świętego Jana z Lateranu!
— Piotr Apostoł fundował Rzym — rzekł opat.