Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie krzykniesz z twoich murów tynieckich?
— Gdyby Rzym pozwolił.
— Nie wyjdziesz w infule z krzyżem z nich?
— Jeśli Rzym rozkaże.
— Ojcze! Ty gubisz miliony ludu! Na jedno słowo wasze, biskupi, na widok krzyża we waszych rękach — my zwycięzce!
— Jam sługa posłuszny — rzekł opat tyniecki.
— A! — zawołał Kostka z wściekłością prawie. — Ah! Palcami grudę rwać, gdzieby ją można rydlem jako piasek za się ciskać! A! Czego jabym z wami nie dokazał? Jutro by Polska naszą była! Lecz nie, ojcze! Ja ciebie porwę z sobą! Gdy tu, w Krakowie, chłopi w Zygmunta uderzą, ty się nie oprzesz, ty pójdziesz. Wiem! I rozkażę, by cię nikt nie niepokoił z tych, co tu na Ślązku ciągnąć do mnie po pod Tyniec będą.
I do podręcznej torby, która obok leżała, sięgnąwszy, sprzęt potrzebny dobył i szybko pisać począł:
»Ich inscriptus Oberster zu Ross und Fuss commando und befehle last dem Closter Tyniec mit sein einige Gütter ganz frei lassen, aliter non faciendo sub poena colli.
Ja, niżej podpisany, zlecam i mocno przykazuję, ażeby ten Konwent Tyniecki ze wszytkiemi wsiami wcale nienaruszenie zostawał od