Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale że chytrze, zwłaszcza w początkach, nim się górale, wiedzeni przez Sobka Topora i Łętowskiego zgromadzą, poczynać trzeba było: do księdza Piotra Gębickiego, biskupa krakowskiego, wysłał umyślnym list donosząc, iż za rozkazem królewskim zajął Czorsztyn, »z obawy, ażeby forteca ta pograniczna, nie mająca żadnej załogi i opatrzenia, nie dostała się w ręce Węgrów«. Prosił też biskupa o posłanie mu kilku armat przewoźnych, prochu i kul, bo nic w zamku, oprócz nadartych z chłopów przez Jozuego Zbarazkiego pieniędzy i nagromadzonej przez Żydówki obfitej żywności nie zastał.
Aliści ksiądz dziekan nowotarski, Jędrzej Bytomski, zaproszony na indora do proboszcza ludzimierskiego, księdza Michała Słomki, zauważył, przez wieś jadąc, iż wszystkie chałupy umajone są zielonemi choinami.
Zadziwił się i spotkanego przysiężnego ludzimierskiego Cyrjaka o powód zapytał.
— Jegomość nie wiedziom? — odparł Cyrjak. — Je dy to na to, coby wojsko nie rabowało i nie podpalowało.
— Jakie wojsko?
— E to, co pon Kostka, królewski pułkownik, za królewskim rozkazem werbuje.
I biskup Gębicki otrzymał w Krakowie równocześnie niemal Kostkowe zażądanie działek i amunicyi do zajętego Czorsztyna i alarmujące listy od dziekana z Nowego Targu i proboszcza