Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

z Lubnia koło Pcimia, gdzie rektor Radocki wiece chłopskie tajemnie zwoływał, a nawet pana Zdanowskiego, któremu ksiądz Bytomski o majeniu chałup donieść rozkazał.
Wlot zrozumiał biskup, iż ów obrońca całości Rzeczypospolitej wysoce jest podejrzany, a zapowiedziane zaciągi Bóg wie na co posłużyć mogą, odpisał więc Kostce, że »nie w taki sposób zajmuje się królewskie zamki do obrony zlecone« i że radzi mu, aby dobrowolnie Czorsztyn opuścił, sam zaś zwołał radę panów krakowskich, którzy w mieście byli, sześćdziesięciu dragonów pod panem Michałem Jordanem, dobczyckim starostą, na odebranie Czorsztyna wysłał, ku którym się spory poczet wolentaryuszów szlacheckich przyłączył.
Zmieszał się srodze Kostka, list biskupa otrzymawszy, i w pierwszej chwili gorąco i zimno mu się zrobiło, a łydki pod nim zadygotały. Wydawało mu się, iż potrzebował tylko rękę wyciągać i brać, że zająwszy zamek nogę jakoby w strzemieniu postawił i tylko drugą przełożyć musiał, aby w siodle sieść, ale przekonał się przy pierwszym kroku, że się łudził i mylił. Przeraziło go także własne młode niedoświadczenie, którego sobie pisząc list do biskupa jaskrawy dał dowód.
Opór przeciw sobie sam wywołał i przyspieszył. Odezwać się można było, mając kilka tysięcy, a nie kilkunastu ludzi w Czorsztynie.