Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

razkiej kołacze z serem, uradzały (rozmawiały).
Nagle Józkowa Nowobilska przestała zagniatać mąkę, nastawiła uszu i powiada:
— Cosi robiom, co trombiom.
— Moze? — odpowiedziała jej Nowobilska Maćkowa.
— Naozaist trombiom — powiadaJózkowa. — Trza wyjźréć.
Wyszła i wróciła z wiadomością, że szlachcic na koniu i żołnierz z białą płachtą na kiju i z trąbą pod murem stoją.
Maćkowa Nowobilska, żona sołtysiego wójta, (rodziny sołtysie miewały osobnych wójtów i wójtom gminnym nie podlegały we wsi), odłożyła ciasto, otarła ręce i wyszła z kuchni, a za nią towarzyszki.
Wystąpiły na blanki, a Józkowa krzyknęła:
— Nie trąb ta telo, bestyja, bo pana obudzis, j... ci oko dziś!
Ale Maćkowa, baba obstarna i obszarna, rzekła z godnością:
— Ckoj! — i zapytała wyniośle:
— Wto?
— Hej tam mosterdzieju! — wrzasnął Jordan, bo takie przyłowie miał. — Niema nikogo, tylko baby?!
— Som jest i hłopy — odparła Maćkowa. — Co fcecie?
— Gdzie pan Kostka?
— Śpi.