Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

O nieszczęsne łakomstwo, o przeklęta pycho,
Któraś w Polskę ach, ach, ach, wprowadziła licho!
Boję się, by nie przyszły już proroctwa ony,
Że miało wniść wszystko złe tu od Akwilony.
Ten, co widział, świadczy.«

Drugi też list do marszałka Łętowskiego wysłał, ażeby jako z największym ludem przybywał... »A upomnij WM. M. M. Pan, ażeby z sobą brali siekiery jedni, a drudzy rydle. Pójdziem wszyscy przez Kraków i dalej przez wszystką, jeśli wola będzie, Polskę. Mamy dobrą zmowę z Chmielnickiem i z Tatarami i niemieckie wojsko przyjdzie nam na pomoc...«
Radowała się i weseliła młodość pana Kostkowa. Na zamku starościńskim, na wyniosłym ostrogu siedział, listy wojenne pisał, w hardości stał. Na wspaniałem karle szambelańskim rozparty, nogi przed się na niedźwiedzią podesłaną pod kantorek skórę wyciągnął i ręce w kieszenie szwedzkich rajtuzów wsadził, głowę przez poręcz przewiesiwszy.

»Ty będzies płakała,
jo nie bende słysoł,
jo nie bende słysoł,
sionde sobie w pokoiku
listy bende pisoł« —

przypomniała mu się pieśń mazowiecka o trzech panach Potockich, co jechali z wojny »pytali się, pytali się o nocleg spokojny«...