Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

Wypadł Kostka po napisaniu swego uniwersału z kancelaryi Platemberga i na Józkową Nowobilską trafiwszy, pod boki ją chwycił i kręcić babą zaczął, a pokrzykiwać: hop! hop! — że myślała, iż oszalał. A kiedy ją puścił, choć baba pięćdziesięciu blizko była, zwierzyła się Maćkowej Nowobilskiej:
— Wiécie, kumosko, kie mie ujon, choćjek taka nienomłodso, ej wiécie, na mój prawdu, joby sie mu nie broniła — jakby tak jus musiało być...
A Maćkowa:
— Hej, wiera, jakby musiało...
I westchnęła ze zwątpieniem.
Aliści nie długo się miał czas cieszyć sobą młody pułkownik.
Z krzykiem: Zołmirze idom! Zołmirze idom! — przybiegł wysłany po jaja na wieś chłopak, co przy Kostce służbę pachołka pełnił. W pół godziny później dragoni, piechota, puszkarze z dwoma działami zamek otaczać poczęli — w tysiąc ludzi blizko pod wodzą pułkownika biskupiego Jarockiego.
Ksiądz biskup Gębicki, po niesławnym odwrocie pana Jordana z pod Czorsztyna, gdzie babom na gębę, a chłopom na pięści nie sprostał, wielkie larmo podniósł. Wysłał 250 piechoty pod Czorsztyn, a do podstarościego i sędziego grodzkiego krakowskiego list pchnął: »Z Krakowa d. 30 Junii 1651. Czorsztyn ubieżono i zbój-