Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

i Trzas Straf, co przed nim na kruku leci, nieg bedzie s wami! Dziewięsiły, Ćmy i Krocie nieg bedom s wami, a Cérnica Marzanna, Mór poprzed was! Węzokose, jędze straśne, i Dziw­‑Dziwo z kociom głową i kat­‑dyaboł z wilcym pyskem nieg wroga przed wami płosom! Jessa, trzygłowy boze, Panie świata, pomagaj w bój!
Zaczem wyniosła Toporowa Sobcockula jarkich (jarzących) węglików drzewnych na łopacie żelaznej, a Topór obuchem siekiery w łopatę uderzył, że się ogień na wsze strony świata rozprysnął i gromkim głosem zawołał:
— Jako té wągle na strony świata, tak od was nieg idzie moc i przerazenie! Bydźcie zdrowi!
— Jezus Maryjo s nami! — krzyknęli chłopi. — Ostajcie z Bogem!
— Boze prowadz!
Wyszedł Sobek na czoło, a Marduła obok niego, z wielkiego męztwa wyrzucający młyńcem w powietrze zberczącą obrączkami ciupagę.
Chciał Sobek Janosika Nędzę Litmanowskiego pozwać ku sobie i posłał doń Krzysia z Mardułą na Nędzów Gronik. W ciepłe piękne południe tam zaszli.

— Is, is, kieli[1] lezy! — ukazał Krzyś Mardule Janosika Nędzę, wyciągniętego pod jaworem do

  1. jaki duży.