Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

pod Wysokom wołów paśnyk bić. Jo tu, tam oni zbójeccy hetmani. A hoć oni ku mnie, jako lescyna ku buku, jo im ta przeskodzać nie pude.
— Kie to nie o zbójectwo rzec idzie. Tém raze — rzekł Marduła.
— Sewiec ino buty robi, a kowol ino konie kuje — odpowiedział Nędza.
Powtórnie zwiesili w zakłopotaniu głowy posłowie i widząc, że nie wskórają nic, ku odejściu z powrotem się zabierali. Ale Nędza wtedy wstał, do chałupy poszedł i wkrótce ztamtąd z darami powrócił.
Dostał tedy dla siebie Krzyś pięć złotych węgierskich dukatów, pięknie pod słońce migocących, a Marduła nóż liptowski ślicznej roboty, z trzonkiem z rogu, srebra i mosiądzu czerwonego układanym, w kościele w Ruziomberku (Rozenbergu) przez biskupa święcony, aby się nim przez trzydzieści brzuchów można wypruć, po wielkim i sławnym zbójniku Śliwie z Kubina. Dla Sobka dał Nędza blachę złotą, świętą, bo ze skradzionej w Kiezmarku monstrancyi przez słynnego Stanika w Starem Bystrem przekowaną, dla Maryny złotej lamy na gorset, kupcowi w Koszycach skradzionej, i dla starego Topora Jasicy cztery flaszki wina, własnoręcznie przez Sablika ze znawstwem rzeczy w piwnicy w Ujhely pod Tokajem u grafa Tiszy wybranego. W winie tem był ogień życia.