Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nieg pon odepre. Pote bedziemé gadać.
Kostka porwał się i klucz w zamku przekręcił.
Weszli obaj Nowobilscy, Kuros i trzech innych chłopów.
— Daliście zamek!
Potężni chłopi przeciw nizkiego Kostki zmieszali się, aż Kuros zuchwale rzekł:
— Kupilimy zycie i wolność za wase głowy.
— Za czyje?
— Za wasom i za Łętowskiego.
Rozśmiał się wówczas Kostka. Rozśmiał się szeroko, wesoło. I śmiał się długo, długo, serdecznie. A potem ręce naprzód wyciągnął i rzekł:
— Wiążcie mnie!
— Tego nietrza, jak pon dobrowolnie pudom — odpowiedział Maciek Nowobilski, nie patrząc Kostce w oczy.
— Dobrowolnie pójdę — dobrowolnie narażałem się na śmierć dla was, to i dobrowolnie pójdę na śmierć przez was. Idźmy.
I Kostka postąpił przed siebie.
— Hłopi — ozwał się Józek Nowobilski z wahaniem.
Ale Maciek rzekł:
— Przisiengnione, podpisane, skońcone.
— Gdzie marszałek Łętowski? — zapytał Kostka.