Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

A gdy przedstawienia, namowy, prośby i zaklęcia nic nie pomogły i suchy, żylasty starzec niewzruszonym pozostawał, wzburzony ksiądz wyszedł, krzyknąwszy: Idź więc, przeklęty heretyku, samochcąc w ogień wieczny! Na stosie by cię spalić należało!
Wówczas powiadomiony o tej zatwardziałości sąd głowę jego na palu wystawić rozkazał.
Na Krzemionkach za Wisłą, troistę szubienicę wzniesiono i pomocnicy kata ostrz żelazny na pal sosnowy wbili. Jedenaście chorągwi konnych w pełnym rysztunku, miejskich, biskupa i panów okolicznych, wyjechało, a gawiedzi miejskiej masy ogromne po za Wisłę przez most, na promie, i łódkach rybackich się przeprawiły. Ze strachem, który z niecną i podłą ciekawością walczył.
Wieść, iż Kostkę pojmano, iż go do Krakowa dragoni »pod siablami« wieźli, iż w Nowym Targu grać sobie kazował, dukotami płaciéł muzyce i nad sobą płakał: rozeszła się falą po góralszczyźnie. Baby i dzieci płakały nad tym młodym pułkownikiem, żony mężów, matki synów, siostry braci, dziewki kochanków, a dzieci ojców za szyje, czy pod nogi obejmowały i wołały, aby go szli bronić. Wieść, iż płakał nad sobą, a taki młody był, wzruszyła serca. Tego też stary Sablik chciał, wiedział, jak płacz sprowadzić i co on pocznie. Ku wieści tej przymieszała się wieść po śledztwie, na którem się