i rzekła z przekąsem, widząc, że ogromnie ubywa z misy.
— E dy juz moze dość bedzie?
Ale Krzyś odpowiedział:
— Lepi coby brzuk puknon, jak coby to miało ostać — i jadł dalej.
A gdy się już najedli i gęby otarli, stary Topór mleka słodkiego się napił i do Krzysia się ozwał
— Matki Boskiéj Wniebowstąpienie... hm... Słisołeś tys to Symuś, co godajom?
— Je co?
— O Mace Boskiéj na Suhyk Horak orawskik?
— Wiém.
— Ze jo zywo ma być.
— Ta, co skądsi z Uherska[1] na Suhe Hory do kościoła uciekła?
— Ta. Ksiądz niewierny béł i przekonać sie fciał i nozyke[2] mały palec skrabnon. Krew wysła.
— Wiém. Pote sie za zywa zamurować dał.
— Sam sie wej ukorał, jeze niewierzący béł. Kościół drzewiany, a przy nim murowana kómora.
— Haj. Ale niémas Matki Boskiéj nad Ludzimirskom.