za niemi biegał i rutę im z kapelusza dawał, żeby mszę za jego duszę kupiły; o dziewczynie, co nikogo kochać nie chciała i po śmierci zmieniła się w obłok, co ani na ziemi siąść, ani do nieba wzbić się nie może; o królu wężów, co na Tatrach leżał i nikomu się widzieć nie dawał, aż gdy go parobek jeden odważny podpatrzył, on śpiących rycerzy na śpiących koniach ze skały na lud w burzy i zawierusze puścił. Od których lud Perłowic, co się z połkniętej perły kobiecie urodził, za poradą lilii, zabiwszy smoka Wołosyna, który się zamienił w górę nad Roztoką, i widziadło, co w Mnicha skamieniało nad Rybiem Jeziorem i zwalczywszy króla wężów, uwolnił. Ale do śpiących rycerzy nie doszedł, bo król wężów uciekając pod ziemię ogonem skałę strącił i wchód do nich zawalił. A Perłowic się potem z lilią ożenił, bo tak był ślubował, gdy prosił Boga, aby mu lud od utrapienia uwolnić pozwolił. Wówczas lilija przed nim wykwitła i broń mu pokazała, maczugę. A gdy wątpił, to maczuga była tak ciężka, że jej dźwignąć nie mógł; a gdy wierzył, to była lekka, jak pióro. Nią zwyciężał.
I opowiadał jej o czarnym samotnym stawie pod Kościelcem, kędy z głuchych skał ściekała woda i kędy wiatr pływał na fali poruszonej. On trzy kwartały w roku, gdy owce, co się nad nim pasały, z hali zeszły, bywał samotny. A wtedy z wielkiemi jeziorami w Pięciu Sta-
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/232
Ta strona została uwierzytelniona.